piątek, 31 maja 2013

Prolog

Był słoneczny, ciepły dzień. Margaret właśnie wstawała z leżaka, gdy nagle poczuła palący ból. Wiedziała co się dzieje. Wczołgała się do domu i nieprzytomnie chwyciła telefon. Wystukała numer Richarda, po chwili usłyszała jego głos w telefonie. Nie słuchała powitalnego odbioru, wykrzykiwała jego imię i to co się właśnie z nią działo. Po czym odłożyła słuchawkę dalej leżąc na podłodze.
Zemdlała.

Obudziła się w szpitalu. Widziała nad sobą rozmazane sylwetki ludzi i pięć par oczu wpatrujących się w nią z niedowierzaniem. "To niemożliwe", "Ale się jej udało", "Jak to się mogło stać" - szeptały naokoło człekokształtne sylwetki. Obraz stawał się coraz bardziej wyraźny , a ona czuła się dziwnie słabo. Była zdyszana i tak śmiesznie lekka. Zaraz! Coś tu było nie tak! Czy ona właśnie?! Nie! Ale, nie mogła?!
-Richardzie - zawołała macając po twarzy sylwetkę najbliżej siebie.
- Ko..ko..kochanie. Ja. Mamy.. O ludzie! To się stało tak.. zemdlałaś, a potem.. oni i ja.. bałem się.. a zaraz to dziecko.. i ty. - jąkał się mężczyzna.
- Który to był miesiąc? - zapytała kobieta z notesem.
Nagle obraz stał się już normalny. Widziała pięć osób stojących przy jej łóżku. Była w szpitalu. Dlaczego? Dlaczego nic nie pamięta? Ten jazgot, krzyk dziecka i czerwone rękawiczki lekarzy strasznie ją denerwowały! Moment.. czerwone rękawiczki? Krzyk dziecka dobiegający z tej sali?! Czy to się stało?
- Jako to "był"?! - spytała przerażona Margaret.
- Ko.. ko... Kochanie. -jąkał się Richard.
-Gratuluję, mają państwo piękną córeczkę! - poinformowała położna niosąc śliczną, małą istotkę zawiniętą w różowy kocyk.
- Ale jak to się stało? Dlaczego nic nie pamiętam? - dopytywała się Margaret.
- No, wie pani. Gdy mężczyzna znajdzie się sam na sam z kobietą..
- Ale ja nie pytam jak się robi.. !
- Cii. - przerwał Richard.
- Najważniejsze by teraz pani odpoczywała. Jest pani zdrowa, tak jak córeczka. - powiedziała pielęgniarka wręczając jej różową istotkę. - Resztą niech się pani nie martwi. Później wszystko się wyjaśni.
- Miałyście ogromne szczęście. - stwierdził doktor głaszcząc uspokojone już maleństwo.
- Och, Richardzie. Tak Cię kocham! - szepnęła Margaret do ucha męża.
- Ona jest jakaś inna. - powiedział krótko doktor.- i ma ogromną wolę przetrwania..
- I tak jesteś najważniejsza. - szepnęła krótko zaglądając w oczy córki.

środa, 29 maja 2013

Powitanie: Cześć, Aloha, Ahoj. WITAJCIE!

No więc, Witajcie.

Nazywam się Martyna. Mam 14 lat i uwielbiam czytać, pisać, tworzyć. Lubię bawić się przepisami, majstrować w kuchni, piec. Kocham zwierzęta, mam kota, chomika oraz brata :D Jestem niska. Zaledwie 155cm. Mam blond włosy i ciemne niebieskie oczy. Uwielbiam się śmiać i wygłupiać, spoglądać w lustro, fochać się, czyli.. Jestem zwyczajna. :)
No, dość o mnie. Zacznę tu pisać "książkę", można tak powiedzieć. W sumie będzie to opowiadanie. Dokładniej o aniołach. W klimatach "szeptem" czy "gwiazda anioła". Mam nadzieję, że się spodoba. Ciekawa jestem waszych opinii, sugestii. Mile widziane jakieś porady czy obiektywna krytyka.
Od wielu tygodni się zabierałam by założyć bloga i.. JEST!
Główną bohaterką jest Jane Craven. Ma ona 16 lat i jest..
A co ja Wam będę opowiadać?!
Lepiej sami przeczytacie ;)
Do zobaczenia!