niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 2 i PRZEPRASZAM.

Na początku chciałabym wszystkich przeprosić za przeciągający się termin kolejnego rozdziału, ale, no, tak wyszło i przepraszam Was bardzo za to. Wiem, że większość z Was niecierpliwie wyczekiwała kolejnego rozdziału, na szczęście teraz nie musicie już czekać. No. Chyba, że na następny rozdział, po przeczytaniu tego ;) Miłego czytania!

                                                        ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oczy. Piękne, tajemnicze oczy. Usta. Pełne, zmysłowe usta... i jedna tajemnica, gotowa do odkrycia. Jest tuż na wyciągnięcie ręki. No, dalej, chwyć ją, otwórz, dalej!
Staliśmy naprzeciwko siebie trzymając się za ręce. Nagle wciągnął mnie w mrok zaułku i wbił we mnie swe cudowne usta. Jego dłonie wędrowały w dół mojego ciała, aż w końcu dotarły do moich opuszczonych, bezwładnie rąk i oplotły się z mymi palcami. Przywarł mnie do ściany i łapczywie wpijał się w moje usta i ramiona. Głaskał moje plecy i łagodnie podgryzał ucho. Muskał usta z delikatnością, a zarazem brutalnością. Było to bardzo przyjemne. Jego ciało sklejone było z moim. Nagle poczułam się dziwnie, jakbyśmy unosili się w powietrzu. Spojrzałam w dół. Rzeczywiście, nie wydawało mi się, lecieliśmy. Trzymał mnie mocno za rękę i prowadził ku chmurom. Zauważyłam, że ma on na plecach skrzydła. Jedno skrzydło miał kruczoczarne z ciemnymi piórami, a drugie śnieżnobiałe z anielskimi piórami. Ja nie miałam skrzydeł, więc jakim cudem unosiłam się w powietrzu? Emanował ode mnie tylko jakiś niebieski blask.Lecieliśmy ponad chmury, gdy nagle zobaczyłam coś bardzo jasnego w oddali. Co dziwne, wyglądało to jak grecka świątynia. Podlecieliśmy bliżej trzymając się za ręce.
"Jane, kochanie"- usłyszałam głos w oddali, jakby ze świątyni. W tym momencie wyłoniła się stamtąd jakaś postać lecąca na chmurce.
-Mama? - zmrużyłam oczy, by zobaczyć osobę, która podążała w naszą stronę.
-Kochanie! - szepnęła mama przylatując na chmurce. Złapała mnie za bark i zaczęła nim lekko potrząsać. Emanował od niej taki sam niebieski blask, jak ode mnie. Zaczęła potrząsać mną energiczniej i... wtedy zaczęłam spadać w dół. Chciałam się czegoś chwycić, ale nikt mi nie chciał pomóc. Na wszystkich chmurach stały osoby z mojej szkoły. Zobaczyłam chichoczące dziewczyny. Szeptały sobie do ucha, a potem spoglądały na mnie.
-Pomóżcie, proszę! - krzyknęłam do nich łapiąc się na krawędzi chmury, na której stały
-Wystawiłaś mnie.. nas! - szepnęła Sindy.
-Nie należysz już do nas! - powiedziała Vika. W jej tonie głosu słychać było tyle jadu. Nawet plunęła mi w oko. Kucnęła przy mnie i zaczęła odrywać po kolei moje palce z chmury. - Żegnaj!
Zaczęłam spadać. Nie byłam w stanie się już niczego chwycić. Wiedziałam, że zaraz walnę w ziemię i zginę. Energicznie wykonałam znak krzyża i szybko się modliłam.
-Proszę, proszę, błagam, nie! - krzyczałam.
W tej chwili dostałam w policzek.
-Co?! - zobaczyłam rozmazany obraz i w tym momencie twarz mamy.
-Wiesz, że spóźniasz się do szkoły? - oznajmiła.
-Ale.. Która jest? - zapytałam przesuwając ręką po blacie szafki w celu odnalezienia budzika.
Mama wstała i zaczęła iść prosto do mojego okna, odsłoniła żaluzje. Blask porannego światła oślepił mnie tak, że spadłam z łóżka.
-O! Moje kapcie! - krzyknęłam entuzjastycznie wyciągając je z pod łóżka. Nagle spojrzałam już całkiem wyraźnie na zegarek. - O ludzie! Jestem już dwie godziny spóźniona! Mamo!
-No, co? - odwróciła się do mnie.
- Dlaczego..
-Słonce, przecież Cię budziłam. - szepnęła do mnie mama swoim kojącym głosem. - Na dole masz grzankę z masłem i jajkiem. Pospiesz się.
I wyszła.
Popędziłam do łazienki. W pośpiechu myłam zęby i czesałam włosy nie zaglądając na lusterko. Nagle czynności, które wykonywałam.. nie. Po prostu jakby życie ze mnie uszło. Wypadła mi szczoteczka z rąk, ja sama upadłam na kolana, a chwilę potem już przytulałam się do podłogi. Nie mogłam złapać oddechu. Coś jakby wgryzało się w moje serce i gardło. Wiłam się po podłodze, nie mogąc nic zrobić. Do łazienki wbiegła spanikowana mama, a za nią jakiś mężczyzna z hipnotyzującymi oczami. Tajemnicze oczy. To jedyna rzecz, którą zapamiętałam zanim zemdlałam.

2 komentarze:

  1. "Na początek chciałam powiedzieć, że posty rozdziały będą tak co tydzień- dwa tygodnie. Natomiast jak już się zaczną wakacje, będą one się częściej pojawiały z powodu "mojego nic nie robienia" :D " Obiecanki cacanki a tu dalej cisza i pustka.Ładnie to tak :(

    OdpowiedzUsuń
  2. KIedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń